Gdyby stanął pan na ulicy to usłyszałby pan nie o aborcji, a potrzebie zapewnienia możliwości wyboru. Uważam, że dopuszczalność aborcji do 12. tygodnia ciąży jest doskonałym rozwiązaniem – mówi kandydatka na posłankę Dorota Marek.
Patryk Salamon, LoveKraków.pl: Patrząc tylko z perspektywy Krakowa, dlaczego mieszkańcy miasta mają oddać głos na osobę pochodzącą z Krzeszowic?
Dorota Marek, kandydatka na posłankę z listy Koalicji Obywatelskiej: Kraków i ościenne gminy to dziś praktycznie jeden organizm. Krakowianie, mieszkańcy „obwarzanka”, władze tych gmin muszą dziś ze sobą ściśle współpracować. Niektóre problemy Krakowa wynikają z tego, co dzieje się na terenie powiatu krakowskiego. Najlepszym przykładem są korki. To nie bierze się z tego, że wielu krakowian postanowiło przesiąść się do samochodu, bo przecież mają dobrze działający transport publiczny i często z niego korzystają. My mieszkańcy mniejszych miejscowości do stolicy Małopolski często przyjeżdżamy własnymi samochodami i przyczyniamy się do tego, że wzrasta ruchu na krakowskich ulicach.
Pociągi z Krzeszowic nie są dobrą alternatywą dla podróżowania samochodem?
Powiat krakowski to nie tylko Krzeszowice. Gmina Krzeszowice składa się nie tylko z miasta, ale również mniejszych miejscowości, które nie mają łatwego dostępu do transportu publicznego. Przez lata dojeżdżałam do pracy w Krakowie i łatwiej było mi dojechać samochodem niż przesiadać się przy przystanku kolejowym i kontynuować jazdę pociągiem.
Czas, który poświęcała Pani na jazdę samochodem nie był dłuższy przez korki?
Był krótszy, bo od siebie spod domu w Czernej byłam w stanie dotrzeć samochodem pod siedzibę ZUS-u przy ul. Pędzichów w 40 minut na godzinę 6.00. Dojeżdżając najpierw do przystanku kolejowego, a później jadąc pociągiem nie uzyskałabym tak krótkiego czasu. Ale transportu publicznego nie możemy rozpatrywać tylko patrząc na Krzeszowice, ponieważ mamy inne gminy, które nie mają dostępu do kolei aglomeracyjnej.
Co, według Pani, może rozwiązać te problemy?
Potrzebujemy zintegrowanej komunikacji, która połączy wszystkie miejscowości.
Kto byłby w stanie udźwignąć taki ciężar finansowy?
Senat przyjął projekt ustawy metropolitarnej, którym niestety nie zajęli się posłowie. Gdyby zaczął działać taki instrument to władze gmin miałyby pieniądze na poprawę oferty komunikacyjnej. Autorzy ustawy wzorowali się na śląskim rozwiązaniu, ale unikając wszystkich popełnionych tam błędów.
Te dodatkowe pieniądze miałyby pójść również na walkę ze smogiem w krakowskim „obwarzanku”?
Ze względu na ukształtowanie terenu i położenie Krakowa w niecce tak ważna jest dbałość o poprawę jakości powietrza nie tylko w stolicy województwa, ale również w otaczających ją gminach.
Co Pani proponuje?
Po pierwsze – z poziomu poselskiego – należy zająć się rozwojem transportu publicznego. Po drugie – należy nie stosować zakazów, ale zachęty. Należałoby dofinansowywać wymianę pieców, co już się dzieje, ale to jest tylko kropla w morzu potrzeb. Jednak nie możemy zapominać o aspektach finansowych, bo osoby, które wymieniły palenisko na urządzenie gazowe niekiedy – z powodu wysokich cen – znalazły się w trudniej sytuacji ekonomicznej. Rozwiązaniem mogłyby być odnawialne źródła energii, w tym fotowoltaika, która mogłaby stanowić zasilanie do pomp ciepła. Na to wszystko potrzebne są duże pieniądze, które mogłyby pochodzić z odblokowania Krajowego Planu Odbudowy. Tylko to wszystko powinno odbywać się w drodze zachęt, a nie nakazów.
Zmieniając temat, przejdę do aspektów, które Pani mocno artykułuje w swojej kampanii wyborczej. Co na początek chciałaby Pani zrobić?
Zaczęłabym od tematu in vitro, bo jeśli chcemy wzrostu demograficznego, rozwoju kraju, to musimy uporać się z coraz większym problem bezpłodności u kobiet i mężczyzn.
Głośno mówi Pani na temat dopuszczalności aborcji…
Mówię o prawie do wyboru, o którym wspominają wszystkie rozsądne kobiety. Gdyby stanął pan na ulicy to usłyszałby pan nie o aborcji, a potrzebie zapewnienia możliwości wyboru. Uważam, że dopuszczalność aborcji do 12. tygodnia ciąży jest doskonałym rozwiązaniem, bo my kobiety chcemy mieć takie prawo wyboru. Godzi ono wszystkie osoby, zarówno te, które z różnych przyczyn mają konserwatywne podejście, natomiast kobiety z innymi poglądami mogą podejmować taką a nie inną decyzję. Nigdy nie chciałabym być na ich miejscu i za nie decydować. Jedno i najważniejsze: ostatecznie to kobieta przez dziewięć miesięcy pod swoim sercem nosi dziecko, to ona boryka się z problemami wynikające z niedostatecznej opieki okołoporodowej i to kobieta, jeśli urodzi się jej dziecko z niepełnosprawnościami, często zostaje sama. O tak delikatnej i złożonej sprawie powinna decydować kobieta, a nie bezdzietny kawaler, który nie ma pojęcia o macierzyństwie. Te sprawy mężczyźni powinniśmy pozostawić nam kobietom, bo jesteśmy rozsądne i wiemy co mamy robić.
Co konkretnie zaproponowałaby Pani w przypadku opieki okołoporodowej?
W pierwszej kolejności znieczulenie przy porodzie, z którego praktycznie nie korzysta teraz żadna kobieta. Potrzebna jest też kompleksowa opieka w ciąży oraz tuż po porodzie, bo teraz mamy do czynienia bardziej z iluzją. Myślę też o opiece onkologicznej, bo bardzo często kobieta mająca schorzenie narządów rodnych słyszy, że powinno jej zostawić niektóre narządy. Nie zważają wtedy na sytuację, że taka kobieta umrze, bo ta oszczędna operacja spowoduje, że nowotwór rozwinie się dalej. Nie zapominajmy o aspekcie ekonomicznym, bo kobiety po porodzie bardzo często chcą wracać na rynek pracy, mieć dostęp do bezpłatnych żłobków, przedszkoli czy opiekunek do dzieci. Koniecznie trzeba wprowadzić świadczenie „babciowe”, aby kobiety – często z mniejszych miejscowości – nie musiały budzić dziecka o 5.00 rano, aby dowieźć je kilkanaście kilometrów do najbliższej placówki.