Mordor czy las? Będą konsultacje w sprawie ośrodka rehabilitacji dzikich zwierząt

Lokalizacje w Tyńcu i w Pleszowie fot. https://www.facebook.com/dzikaklinika

Podczas środowej sesji rady miasta radni przyjęli uchwałę w sprawie konsultacji społecznych dotyczących stworzenia w Krakowie ośrodka rehabilitacji dla dzikich zwierząt. Idea słuszna, gdyby nie jedno ale. Istotny dla uchwały załącznik faworyzuje wizję urzędników.

Przypomnijmy, o utworzenie ośrodka od lat upomina się fundacja Dzika Klinika. 7 lutego radni przyjęli bowiem uchwałę kierunkową zobowiązującą prezydenta do podjęcia działań mających na celu utworzenie ośrodka. Jak pisaliśmy tutaj, po konsultacjach z Zarządem Zieleni Miejskiej wytypowano dwie lokalizacje – w rejonie Bonarki i w Lasach Tynieckich. W tej ostatniej, na dwóch sąsiadujących ze sobą, otoczonych zielenią działkach mogłyby powstać dwa ośrodki – rehabilitacji i edukacji. Wskazane przez fundację lokalizacje zostały poddane krytyce urzędników. Działki objęte są bowiem planem miejscowym, który nie przewiduje takiej inwestycji. Budowa ośrodka wymagałaby więc punktowej zmiany planu. Nieoczekiwanie Wydział Kształtowania Środowiska wskazał inną lokalizację – poprzemysłowy teren w Pleszowie. Pomysł podchwyciły zarówno Zarząd Zieleni Miejskiej, jak i radni, w tym pomysłodawca uchwały kierunkowej Wojciech Krzysztonek. Jednak zdaniem fundacji to najgorsze z możliwych rozwiązań.

Zespół Napięcia Przedsesyjnego

Na tydzień przed środową sesją, podczas której przyjęto projekt uchwały, odbyło się spotkanie, podczas którego reprezentanci Wydziału Kształtowania Środowiska i fundacji Dzika Klinika dyskutowali o proponowanych lokalizacjach. Jak relacjonują przedstawiciele fundacji, WKŚ oprócz terenu w Pleszowie zaproponował powstanie ośrodka w Lasach Tynieckich jendak w wersji okrojonej do mniejszej, 13-arowej działki. – Wydział Kształtowania Środowiska wyrzucił z propozycji 3 ha działkę 18/3 w Lasach Tynieckich, zachwalając działki w Pleszowie, a jako kontrargument pokazując malutką działeczkę 18/2 w Lasach Tynieckich – czytamy na facebookowym profilu fundacji. Ostatecznie jednak, po sugestii radnego Wojciecha Krzysztonka Wydział Kształtowania Środowiska włączył do lokalizacji także większą z działek, a radna Małgorzata Jantos zaproponowała, by to sami krakowianie zadecydowali, gdzie ośrodek powinien powstać, co ostatecznie znalazło odzwierciedlenie w projekcie uchwały przygotowanej przez Krzysztonka.

Inżynieria społeczna?

Podczas środowej sesji radni zagłosowali za przygotowaną przez Krzysztonka uchwałą. O lokalizacji ośrodka zadecydują nie arbitralnie urzędnicy, a mieszkańcy, którzy swoje zdanie będą mogli wyrazić do końca listopada. Pytanie czy czytając treść uchwały, będą mogli wyrobić sobie opinię na temat obu lokalizacji. Załącznik, będący jej istotą, niesie bowiem ze sobą pewne sugestie. Za jego treść nie odpowiada autor – Wojciech Krzysztonek, a specjaliści z Wydziału Kształtowania Środowiska.

O terenie w Lasach Tynieckich można przeczytać:

– Dz. ew. 18/2 obr. 79 Podgórze o pow. ok. 0,13 ha – stanowi własność Gminy Miejskiej Kraków – nieruchomość zabudowana budynkiem mieszkalnym (użytek gruntowy: Br – grunty rolne zabudowane).

– Część dz. ew. 18/3 obr. 79 Podgórze o pow. ok. 3 hacała działka ma pow. 11,33 ha – stanowi własność Gminy Miejskiej Kraków w zarządzie Zarządu Zieleni Miejskiej w Krakowie (użytek gruntowy: Ls – lasy) – w celu utworzenia ośrodka planowane jest wykorzystane ok. 3 ha, z możliwością zwiększenia powierzchni zajmowanej przez ośrodek. Przedmiotowa lokalizacja znajduje się na terenie objętym miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego: „Tyniec – Wschód”, na terenie Lasów Tynieckich. Na zachód od niej znajduje się korytarz ekologiczny rzeki Wisły. Dojazd do działki jest utrudniony ze względu na brak utwardzonej drogi.

Z kolei lokalizacja w Pleszowie, wymieniona w załączniku jako pierwsza opisana jest tak:

– Dz. ew. 201/1 obręb 41 Nowa Huta o pow. ok. 0,92 ha – położona jest przy ul. Nadbrzeże w Krakowie (Nowa Huta), stanowi własność Skarbu Państwa i pozostaje w zarządzie Zarządu Budynków Komunalnych w Krakowie. Na jej terenie znajduje się nieużytkowany budynek o pow. ok. 800 m2, zabezpieczony przed dostępem osób trzecich. W północnej części działki znajduje się zadrzewienie. Wjazd na działkę znajduje się od strony wschodniej, droga jest utwardzona.

– Część dz. ew. nr 203/11, obręb 41 Nowa Huta o pow. ok. 0,81 ha – sąsiaduje z ww. działką od strony wschodniej, należy do Gminy Miejskiej Kraków – w przypadku zaistnienia takiej potrzeby – ww. część tej działki może być użytkowana na potrzeby ośrodka. Działka jest porośnięta roślinnością zielną i krzewami. Przedmiotowa lokalizacja znajduje się na terenie uchwalanego miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego: „Dla wybranych obszarów przyrodniczych miasta Krakowa”. Wokół przedmiotowej lokalizacji znajdują się niezabudowane tereny otwarte, a na południe od niej znajduje się korytarz ekologiczny rzeki Wisły oraz tereny, które będą zalesiane przez Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie (wszystkie podkreślenia moje, J.K).

I to właśnie oba wytłuszczone sformułowania rodzą największe wątpliwości. Prawdą jest, co podkreśla w rozmowie z LoveKraków.pl radna Małgorzata Jantos, że budowa ośrodka w rejonie Lasów Tynieckich wiązałaby się z dużo większymi nakładami ze strony miasta. Raz, wymagałaby punktowej zmiany planu miejscowego, dwa, poważnym problemem jest wskazany brak drogi dojazdowej. Jednak jej otoczenie wydaje się być najwłaściwsze z punktu widzenia rehabilitowanych zwierząt. Są to tereny niezabudowane, gęsto zalesione, a najbliższe domostwa są w odległości kilkuset metrów.



Z drugiej strony opisywanie działki w rejonie kombinatu jako miejsca niezabudowanego, niemalże sielankowego, znacznie odbiega od stanu faktycznego. Wystarczy szybki rzut okiem na mapę. Owszem teren otoczony jest zielenią, dojazd zapewniają ulice Dymarek i Nadbrzeże, a Zarząd Zieleni Miejskiej planuje zalesianie w ramach specjalnego programu, ale: po wschodniej stronie straszy rozległa, czynna hałda dymiącego żużla, na północy przebiega ruchliwa ulica Igołomska, zaś na południu zlokalizowane są osadniki nowohuckiego kombinatu, w których w ramach dziennikarskiego śledztwa Onetu i Gazety Krakowskiej naukowcy z AGH stwierdzili wysokie stężenia metali ciężkich m.in. rtęci, kadmu i ołowiu.

Czy autorzy załącznika, chcąc przeforsować lokalizację w Pleszowie, celowo zastosowali elementy socjotechniki? Umieszczenie opisu działki w Nowej Hucie jako pierwszej, z pełniejszym opisem, zapewnieniem o otwartości terenu, dobrej drodze dojazdowej i wizją zalesiania, stawia to właśnie rozwiązanie na pozycji uprzywilejowanej. Na pytanie o tendencyjność sformułowań zawartych w załączniku do uchwały, wspomniana wcześniej Małgorzata Jantos odpowiada: – Naszym celem absolutnie nie było sugerowanie mieszkańcom czegokolwiek.

Podobnego zdania jest autor uchwały Wojciech Krzysztonek. – Absolutnie nie. Cały czas był zarzut, że tym nie zajmują się fachowcy, więc został przygotowany przez WKŚ. Absolutnie nie ma tutaj forsowania Pleszowa, bo gdybyśmy chcieli go przeforsować, to zlecilibyśmy studium wykonalności i o żadnych konsultacjach nie byłoby mowy. Zdajemy sobie sprawę, że ta lokalizacja może wzbudzać kontrowersje, ale naszym zdaniem wydaje się najlepsza. Osobiście nie dostrzegam żadnych różnic ani prób manipulowania lokalizacją, niczego nie sugerujemy. To jest zarzut podnoszony przez Dziką Klinikę i nie traktuję go poważnie – stwierdza kategorycznie.

Dodaje, że po konsultacjach przygotowany będzie raport, z którym będą mogli się zapoznać radni kolejnej już kadencji. Co więcej, Wydział Kształtowania Środowiska zleci wykonanie studium wykonalności dla budowy ośrodka w obu lokalizacjach. – Radni nowej kadencji będą wiedzieli, jakie są koszty, jakie są zagrożenia, bo studium pokaże to od strony merytorycznej. Z drugiej strony będą mieli wyniki konsultacji społecznych, więc zdecydują, czym się kierować – mówi.

Obie lokalizacje nie są pozbawione wad i wszystkie trzy strony – radni, Wydział Kształtowania Środowiska i w końcu fundacja Dzika Klinika mają swoje racje, z którymi trudno się spierać. Za Pleszowem przemawiają względy ekonomiczne i i techniczne – łatwiej i szybciej, z kolei za Lasami Tynieckimi leśne otoczenie, bardziej sprzyjające rekonwalescencji zwierząt, zdecydowanie bliższe ich naturalnemu otoczeniu, a przede wszystkim wolne od zanieczyszczeń emitowanych przez kombinat. Wybór Pleszowa byłby więc pewnym pójściem po linii najmniejszego oporu. Czy z korzyścią dla zwierząt? Część przyrodników twierdzi, że te przyzwyczajają się do miejskiego otoczenia i są obecne na poprzemysłowych terenach, więc nie miałoby to tak kardynalnego znaczenia.

Postawa radnych – Małgorzaty Jantos i pilotującego od początku temat ośrodka Wojciecha Krzysztonka zasługuje na uznanie. To mieszkańcy powinni podjąć decyzję o lokalizacji. Ważne jednak, by ich decyzja nie była podejmowana za sprawą dość czytelnych „przekazów podprogowych”.

Czytaj wiadomości ze swojej dzielnicy:

Nowa Huta