Łukasz Gibała pyta o glifosat. Dmuchanie na zimne czy straszenie „Monszatanem”

Żywopłot fot. Krzysztof Kalinowski/LoveKraków.pl

Łukasz Gibała, przewodniczący klubu Kraków dla Mieszkańców pyta prezydenta Jacka Majchrowskiego o stosowanie w Krakowie groźnego – zdaniem niektórych ekologów – herbicydu glifosat, produkowanego m.in. przez biotechnologicznego giganta – firmę Monsanto.

W swojej interpelacji Gibała powołuje się na wypowiedź ekologa – Wojciecha Przywały, który przekonuje, że, choć środowiska naukowe nie wypowiedziały się jasno, co do rzekomej szkodliwości glifosatu, to w części krajów – chociażby we Włoszech jego stosowanie w przestrzeniach publicznych jest zakazane, zaś w innych – np. Belgii jego sprzedaż dozwolona jest wyłącznie osobom i firmom posiadającym odpowiednie licencje.

Kontrowersyjny wyrok

W piśmie do prezydenta Łukasz Gibała powołuje się na kontrowersyjny wyrok kalifornijskiego sądu z sierpnia 2018 roku. Ów nakazał Monsanto zapłatę 289 milionów dolarów Deweyneowi Johnsonowi, choremu na chłoniaka ogrodnikowi. Zdaniem ławy przysięgłych chorobę Johnsona wywołał właśnie glifosat.

Łukasz Sakowski – biolog i popularyzator nauki, autor bloga totylkoteoria.pl i jednocześnie pogromca teorii spiskowych, nie pozostawia na wyroku suchej nitki. Zwraca uwagę, że wśród ławników nie było ani jednego naukowca. Co więcej, sąd jako jeden z kluczowych dowodów przyjął raport Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem (IARC) poświęcony glifosatowi. Zdaniem wielu instytucji międzynarodowych – Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności – EFSA, Europejskiej Agencji Chemikaliów – ECHA, Agencji Ochrony Środowiska – EPA i Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Wyżywienia i Rolnictwa – FAO, ów raport został przyjęty pomimo rażących błędów metodologicznych.

Glifosat nieszkodliwy?

Sakowski w swoim artykule pisze, że opublikowana pod koniec 2017 roku analiza obejmująca blisko 55 tysięcy osób, nie wykazała zależności pomiędzy stosowaniem glifosatu a zapadalnością na choroby nowotworowe. Biolog zwraca uwagę, że poziom toksyczności tego herbicydu jest niższy niż poziom toksyczności kofeiny, aspiryny czy ibuprofenu.

Straszenie „Monszatanem”

Rodzi się więc pytanie czy interpelacja Gibały nie wpisuje się w stosowaną przez niektórych ekologów strategię „straszenia Monszatanem”. Wiele organizacji, w tym Geenpeace, sprzeciwia się bowiem stosowaniu chemikaliów i pośrednio GMO (część roślin jest odporna na glifosat dzięki inżynierii genetycznej), opierając się na niezweryfikowanych czy wręcz sprzecznych z wiedzą naukową tezach.

Radny w rozmowie z LoveKraków.pl odpowiada, że skoro istnieją wątpliwości, to lepiej dmuchać na zimne. – Nie znaleźliśmy definitywnych badań, więc skoro istnieją wątpliwości, to taka ostrożność nie jest niewłaściwa. Przecież gdyby w prasie motoryzacyjnej pojawiły się artykuły na temat awaryjności jakiegoś samochodu dwa razy zastanowilibyśmy się nad jego kupnem – stwierdza i dodaje, że zakaz stosowania glifosatu na terenach miejskiej zieleni wprowadził niedawno Toruń.

ZZM: metody naturalne

Zarząd Zieleni Miejskiej zapytany o stosowanie preparatu glifosat zaprzecza, co więcej podkreśla, że do ochrony roślin stosuje wyłącznie środki pochodzenia naturalnego. – Nie stosujemy żadnych chemicznych preparatów, zarówno my, jak i nasi wykonawcy, którzy mają to wpisane w umowy. Tak więc nawet w przypadku trudnego tematu, jakim była ćma bukszpanowa, jedyne preparaty, jakie były stosowane to tylko i wyłącznie preparaty naturalne – tłumaczy Aleksandra Mikolaszek z Zarządu Zieleni Miejskiej. Dodaje, że przy nasadzeniach bylin stosowana jest agrowłóknina, utrudniająca wzrost chwastów.

News will be here