Kiedy „Misiek” trafi do Polski?

fot. LoveKraków.pl

Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Zatrzymany 27 września we włoskim Cassino Paweł M. może trafić do Polski w ciągu kilku najbliższych tygodni. Na razie nikt nie wie, jak szybko włoski sąd wyda pozwolenie na ekstradycję „Miśka”.

Paweł M. uważany jest za lidera pseudokibiców Wisły Kraków. Został zatrzymany na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania wydanego w maju. Wcześniej wywinął się służbom, które zorganizowały masowe zatrzymania w Krakowie oraz na Śląsku. Wówczas w ręce mundurowych wpadli gangsterzy powiązani ze środowiskami pseudokibicowskimi zarówno Wisły Kraków, jak i Ruchu Chorzów. W Polsce ma usłyszeć zarzut kierowania grupą przestępczą i handlu narkotykami.

Ze względu na dobro…

Tak się złożyło, że dzień przed zatrzymaniem „Miśka” wysłaliśmy do Prokuratury Krajowej maila z pytaniami, czy są na tropie podejrzanego oraz jakie mają plany dotyczące siłowni, która należy do Pawła M.

Rzecznik prasowy PK odpisała jednak dopiero 5 października i to dość lakonicznie. – Co do czynności wykonywanych jak i planowanych w prowadzonym śledztwie prokuratura – z uwagi na dobro postępowania –  nie udziela informacji – stwierdziła Ewa Bialik z Prokuratury Krajowej.

Przypomnimy, że Paweł M. podpisał umowę z Towarzystwem Sportowym Wisła na wynajem ponad pół tysiąca metrów kwadratowych na potrzeby siłowni. Działa tam ona od 2013 roku i prosperuje całkiem nieźle.

Prezes Wisły Kraków Marzena Sarapata w wywiadzie dla portalu należącego do firmy bukmacherskiej powiedziała, że „umowa [na wynajem powierzchni – przyp. red.] wygasa w listopadzie 2019 roku, ale dążymy do tego, by została rozwiązana przed tym terminem”. Na razie jednak nie było żadnych oficjalnych ruchów w tej sprawie.

Mogą zadawać pytania

Zgodnie z europejskim prawem, sąd włoski ma 60 dni na przekazanie ściganego do Polski, jeśli zostały dokonane wszystkie fomralności jak dostarczenie przetłumaczonych wymaganych dokumentów. Tak samo jak w Polsce, również we Włoszech wniosek ekstradycyjny musi zostać rozpoznany przez sąd pierwszej instancji, a od wyroku przysługuje zatrzymanemu odwołanie.

Teraz jednak pojawić się mogą dodatkowe przeszkody, które do tej pory w sprawach ekstradycyjnych na linii Polska – kraje UE nie występowały. Sądy Wspólnoty, w związku z sytuacją polityczną w kraju, mogą mieć wątpliwości, co do tego, czy ich polskie odpowiedniki są niezwisłe i gwarantują podejrzanym uczciwy proces oraz poszanowanie ich praw.

Tę praktyką rozpoczął irlandzki sąd, który zastanawiał się, czy wydać Polsce podejrzanego o przemyt narkotyków Artura C. Podobną strategię przyjął Centralny Sąd Śledczy w Madrycie i wysłał pytania do Sądu Okręgowego w Rzeszowie. Jak informowała gazeta.pl, „Hiszpanie dali rzeszowskiemu sądowi maksymalnie 10 dni na odpowiedź na pytania, czy wypełnia swoje zadania w pełni autonomicznie, bez podległości w ramach hierarchii służbowej i czy nie występują naciski z zewnątrz, które mogą zagrozić niezależności osądu".

Kraków bez pytań

Z informacji uzyskanych od sędzi Beaty Górszczyk, rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Krakowie, wynika, że ani Włosi, ani nikt inny na razie nie zwrócił się z takim zapytaniem do sądów z krakowskiego okręgu. Istnieje jednak prawdopodobieństwo, że przed ostateczną decyzją lub jeszcze w trakcie postępowania, włoski sąd skorzysta z takiej możliwości.

To, kto będzie odpowiadał na potencjalne pytania, zależeć będzie od losowania. Jak w każdej sprawie, tak i w tej po tym, jak do sądu wpłynie akt oskarżenia, sprawie zostanie przydzielona sygnatura. Później system nada ją konkretnemu orzekającemu. Sędzia będzie miał prawo zabrać głos i ocenić stan polskiego sądownictwa.